Jakiś czas temu Microsoft oficjalnie ogłosił, że jeden z ich kluczowych produktów, którym jest Skype, doczeka się swojej webowej wersji. Niestety, gdy wreszcie poczyniono pierwszy krok w tym kierunku to szybko okazało się, że nowa usługa dostępna jest jedynie dla mieszkańców USA oraz Wielkiej Brytanii. Na całe szczęście na zmianę tej sytuacji nie musieliśmy czekać zbyt długo, gdyż wreszcie możemy skorzystać z dobrodziejstw tego komunikatora za pośrednictwem przeglądarki.By sprawdzić jak on się sprawuje wystarczy wejść na specjalnie przygotowaną witrynę, na której będziemy mogli się zalogować za pośrednictwem naszego konta. Po wykonaniu tej czynności od razu powita nas komunikat, który poinformuje nas o pewnych ograniczeniach. Przede wszystkim o ile komunikator tekstowy faktycznie jest dostępny całkowicie w przeglądarce i to bez żadnych dodatkowych wtyczek, o tyle rozmowy głosowe oraz wideo będą takowej potrzebować – analogicznie do wersji niebawem dostępnej w poczcie Outlook. Gdy już przebrniemy przez ten monit, to naszym oczom ukaże się niezbyt zachęcający obraz. Wiele z funkcji standardowego, desktopowego klienta jest tutaj niedostępnych i w zasadzie ograniczono się do „podstawowych podstaw”. W zasadzie za jego pośrednictwem obecnie możemy prowadzić jedynie rozmowy, gdyż nawet dodanie nowego kontaktu jest ponad jego siły, że już nie wspomnę o historii rozmów pochodzącej z innych urządzeń. W obecnej wersji usługi nawet ustawienia są nad wyraz skromne, gdyż zawierają tylko kilka pozycji – włączenie powiadomień, zmianę zdjęcia, ustawienia konta oraz wylogowanie ze Skype.
Jak więc widać, aktualnie raczej ciężko jest polecić tą wersję komukolwiek. Problemy ze stabilnością czy nawiązaniem rozmowy są na porządku dziennym – w końcu to jest wciąż wersja testowa. Dodatkowym mankamentem jest fakt, że obecna odsłona Skype for Web działa jedynie na Windows – nie uruchomimy go ani na Linuksie, ani OS X, a tym bardziej na Chrome OS. Jest to jego niewątpliwa wada, gdyż wydaje się, że Microsoft celuje raczej w multiplatformowość – tak przynajmniej można sądzić, po jego dotychczasowych ruchach na rynku mobilnym.