Przy okazji premiery Windows 10 Microsoft miał podłą praktykę, w ramach której Windows po cichu pobierał około 7 GB danych. Były to oczywiście pliki instalacyjne najnowszej odsłony, dostępnej „za darmo” dla wszystkich posiadaczy Windows 7 oraz Windows 8. Problem w tym, że nikt nie wyrażał na coś takiego zgody, co było szczególnie dotkliwe dla osób korzystających z limitowanego internetu. Dodatkowo, początkowe wydania Windows 10 powodowały wiele problemów, co tylko potęgowało, już i tak ogromne, niezadowolenie.W związku z tym stoczono z Microsoftem ostrą batalię, której efekty niedawno ujrzeliśmy w oficjalnym oświadczeniu. Firma zadeklarowała się, że ich system już nigdy nie pobierze żadnych plików instalacyjnych bez zgody użytkownika. Mowa tutaj prawdopodobnie wyłącznie o dużych uaktualnieniach, a nie tych pomniejszych, comiesięcznych. Dobre i to, choć nie ulega wątpliwości, że dla wielu konsumentów to wciąż zbyt mało.

 

Jak pamiętamy w czerwcu MS uruchomiło program rezerwacji aktualizacji do najnowszej wersji systemu Windows czyli do Windowsa 10.rezerwacja1W momencie kiedy na komputerze z Win 7 lub 8.1 zainstalowało się poprawkę KB3035583 rozpoczęły pojawiać się monity o dokonaniu rezerwacji. Odinstalowanie poprawki kończyło się usunięciem monitów. Jednak gigant z Redmond udostępnił kolejne aktualizacje przywracające te dla niektórych wkurzające komunikaty o rezerwacji kopii Windows 10. Czyli można jednym słowem powiedzieć, że Microsoft nie da się tak łatwo zbyć w tej sprawie. Przypominamy, że mimo wszystko rezerwacja nie jest wymagana. Jeśli posiadacie oryginalne kopie Windowsa 7 lub 8.1 to i tak w dniu premiery otrzymacie system i tak. Aktualizacje te można usunąć bez żadnych obaw.

Nie ulega żadnej wątpliwości, iż pod wieloma względami Microsoft ze swoim systemem jest daleko w tyle za konkurencją. Bardzo często zarzuca się mu małe opcje konfiguracyjne, czy niewielką liczbę dostępnych aplikacji. Choć mogę się z tym częściowo zgodzić, to jednak trzeba przyznać że Windows Phone przeszedł długą drogę i teraz można go śmiało polecić każdemu. Dużą jego zaletą względem Androida jest rozbudowane wsparcie dla kart pamięci, O ile Google raz za razem stara się je marginalizować, nawet nie dając odpowiedniego slotu w swoich Nexusach, tak Microsoft oddaje użytkownikom coraz większe pole do popisu w tej kwestii.

wp_ss_20141113_0001_thumb

Aktualizacja oznaczona numerem 8.1 dodała bardzo ciekawą funkcję, która umożliwia umieszczanie poszczególnych plików na zewnętrznej pamięci. Dzięki temu został zniwelowany odwieczny problem urządzeń z małą ilością wbudowanego miejsca, kiedy to instalacja jednej gry skutkowała nieprzyjemnym komunikatem o braku wolnej powierzchni na dane. Tym razem inżynierowie z Redmond poszli o krok dalej i w ostatniej aktualizacji deweloperskiej dodali bardzo ciekawą i oczekiwaną opcję. W zasadzie nie jest to typowa funkcja dostępna dla użytkowników, a coś z czego system może skorzystać automatycznie. W momencie wykrycia zbyt małej ilości pamięci podczas pobierania aktualizacji, system sam zadecyduje by użyć do tego karty SD – o ile takową posiadamy. Jest to o tyle ciekawe, że na przestrzeni lat często było słuchać podobne głosy – „chcę pobrać aktualizację, lecz brakuje mi miejsca – co zrobić?”. Teraz problem ten został rozwiązany, więc nie będzie trzeba się już tym więcej martwić.

Oczywiście o ile posiadamy odpowiedni smartphone, gdyż jak zaznacza sam Microsoft dostępność owej funkcji jest uzależniona od danego modelu i jego producenta. Pozostaje mieć nadzieję, że producenci nie będą blokować tej możliwości, gdyż jest ona bardzo przydatna z punktu widzenia zwykłego użytkownika.

 

Aktualizacje zawsze są drażliwym tematem dla użytkowników. Najzabawniejszy jest fakt, iż dzieje się tak niezależnie od tego, czy chodzi o jej brak czy obecność. Brak uaktualnienia jest irytujący i chyba nikomu nie trzeba tego tłumaczyć. Dlaczego jednak dostęp do niego bywa niepożądany? Dzieje się tak głównie w firmach, gdzie drobna zmiana w systemie (choćby wizualna) może wiele kosztować. Zagubieni ludzie staną się mniej efektywnie, co przełoży się na spadki. Co gorsza, przestać działać może dane oprogramowanie – to z kolei prócz niższych zysków wygeneruje dodatkowe koszty. Widać to dobrze na przykładzie Internet Explorera, który wybierany jest w dużej mierze dzięki długiemu wsparciu bez żadnych komplikacji. Ostatnie wydania jednak zmieniają tę ocenę, gdyż aktualizowane są regularnie.

Internet_Explorer_logo_6

Microsoft rozumie, że w takim wypadki firmy mogą powoli odwracać się od niego. By do tego nie dopuścić w nowej odsłonie Windows zostanie wprowadzony mechanizm, który będzie pozwalał w większym stopniu kontrolować pobierane i instalowane aktualizacje.

  • Pierwszy tryb (opt-in) umożliwi nam pobieranie wszystkich aktualizacji, zaraz po tym jak zostaną udostępnione. Prócz typowych łatek bezpieczeństwa dostawać będziemy również wszelakie nowości. Kierowany on będzie głównie do typowych użytkowników, gdyż u nich nie ma aż takich obaw o brak kompatybilności

 

  • Drugi (lock-down) dostarczy jedynie poprawki związane z bezpieczeństwem, a zablokuje uaktualnienia odpowiadające za dodawanie kolejnych funkcji. Dzięki temu będzie on idealny w środowisku biznesowym, gdzie ochrona danych jest najważniejsza, a nowości mogą tylko wadzić. Jest to w zasadzie bardzo podobne do tego, co obecnie możemy obserwować w systemach z rodziny Windows.

 

Poza tym, Microsoft wciąż udostępniać będzie swoje serwery WSUS dla wszystkich zainteresowanych firm – zatem każdy powinien być zadowolony.

Microsoft-Windows-Update-Symbol-Logo-f630x378-ffffff-C-dd14778-38149298

Ponadto, komputery pracujące w ramach jednej firmy nie będą musiały mieć tych samych ustawień dotyczących aktualizacji. Jedne będą mogły mieć tryb opt-in, a drugie lock-down. Jest to bardzo dobra wiadomość, gdyż znacznie ułatwi to życie osobom odpowiedzialnym za sprzęt.

windows-10-xbox

Wszystkie te zmiany mają jeden powód – Microsoft chce zaprzestać wydawania dużych wersji systemu raz na kilka lat, w zamian tworząc mniejsze lecz cykliczne aktualizacje. Jest to bardzo dobra wiadomość dla konsumentów, gdyż Windows dzięki temu będzie rozwijać się szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Taki obrót spraw podsuwa również jedną myśl – jeśli faktycznie w przyszłości firma z Redmond porzuci wypuszczanie kolejnych dużych wersji, to jest szansa iż uaktualnienia te będą całkowicie darmowe.